Moja podróż życia – jak zakochałam się w Azji
To miała być podróż życia i tak było. Ale zanim wylądowaliśmy w Bangkoku na jednym z największych lotnisk świata do którego już zawsze będę miała sentyment – odwiedziliśmy londyńskie Heathrow i międzynarodowy port lotniczy Hong Kong. Podróż do stolicy Tajlandii trwała ponad 24 godziny! Było warto i nawet pewne niedogodności podczas lotu Londyn-Hongkok nie zmięły moich odczuć (rewelacje żołądkowe, każdy to chyba musi kiedyś przeżyć.. hm;)).
Naszą podróż rozpoczęliśmy od zwiedzania Bangkoku, później kolejno na naszym szlaku były: Ko-Lanta, Ko Phi Phi, Phucket. W drodze powrotnej do Polski zatrzymaliśmy się jeszcze na w Hongkongu by wykorzystać kilkadziesiąt godzin na zwiedzanie i poznanie kolejnej kultury. Jeden z dwóch dni wykorzystaliśmy na wycieczkę do magicznego Makau.
Azja jest bardzo różnorodna pod wieloma względami. Wielokrotnie zachwyca, by momentami wzbudzać mieszane odczucia. Każdy podróżnik odnajdzie w egzotyce i kulturze tego kontynentu coś co rozkocha go w krainie wielkich kontrastów. Co? Sprawdźcie sami! Ja pokochałam Azję za uśmiechniętych i wesołych ludzi, piękną naturę i krajobrazy, pyszne jedzenie i tą wolność, którą się czuje przemierzając kraj motocyklem podczas cudownej aury. Nie każdy lubi aktywne zwiedzanie, bez opcji all inclusive – dla mnie takie wakacje są spełnieniem marzeń i cóż w całości pokrywają się z moją naturą wodnika.
Motocykl to tylko jeden ze środków transportu, z którego korzystaliśmy – były też wodne taksówki, statki oraz standardowe w rozumieniu całego świata taksówki. Nie sposób w jednym wpisie oddać charakteru Azji ale postaram się opisać swoje odczucia i wspomnienia. Myślę, że właśnie ta różnorodność tak pociąga każdego z Nas. Można wybrać dziką plażę lub piękny basen hotelowy, jedzenie na fresh markecie, gdzie kucharz na twoich oczach przygotuje dla Ciebie najlepsze sushi czy tradycyjnego phad thaia lub w restauracjach, których jest niezwykle dużo. Od ekskluzywnych i zachwycających miejsc po tańsze na każdą kieszeń. Można spacerować po pięknej plaży, opalać się, pływać, korzystać z niezliczonej liczby wycieczek do wyboru których będą was kusili Tajowie oraz korzystać z wielu atrakcji wodnych. Gdy skończy się słoneczny dzień na plaży – nie warto odpoczywać.. Tajlandia nie śpi, albo inaczej robi to bardzo krótko. Miasto nocą to jedna, wielka niekończąca się zabawa. Jeśli nie przepadacie za wariactwami w nocnych klubach czy pubach, w których muzyka grana jest na żywo – możecie zrelaksować się i wybrać masaż.. A przecież trzeba znaleźć też czas na zwiedzanie – w zależności od części Tajlandii, którą wybierzecie odnajdziecie miejsca, które odzwierciedlają kulturę i historię Tajów – zamek królewski w Bangkoku, wzgórze Nakherd z posągiem Wielkiego Buddy, który jest w trakcie budowy, a po jej zakończeniu ma osiągnąć 45 m wysokości czy piękne świątynie buddyjskie, które oddają charakter tej wiary!
W bardzo dużym skrócie to Tajlandia, którą zobaczyłam za pierwszym razem i która mnie zauroczyła. Moje odczucia najlepiej oddaje cytat, który znalazłam na jednym z przewodników poświęconych temu krajowi: „są miejsca na świecie, do których chce się wracać. Tylko w nielicznych chciałoby się zostać na dłużej. Taka właśnie jest Tajlandia – jeszcze w trakcie pobytu zastanawiasz się kiedy tu wrócić.” Są to słowa Łukasza Krzyżanowskiego (Złota seria Pascala: Tajlandia).
Opuszczając Tajlandię wiedziałam, że to niebyła ostatnia wizyta w tym pięknym kraju. W naszym planie podczas tej wycieczki był jeszcze Hong Kong, który od 1999 roku jest Specjalną Strefą Administracyjną Chin, do tego czasu był brytyjską kolonią. 48 godzin w super nowoczesnym mieście, którego znakiem rozpoznawczym są drapacze chmur J To ta różnorodność, o której wspominałam na początku. Skrajnie różne miejsce wobec tajskiego raju ale mi również przypadło do gustu. Jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie – odwiedziliśmy m.in. Victoria Peak, z którego można zobaczyć niezwykłą panoramę miasta, poznawaliśmy miasto na ile było to możliwe.. Podczas drugiego dnia wybraliśmy się do Makau, który jest drugim po Hongkongu Specjalnym Regionem Administracyjnym Chin. Co tam zastaliśmy? Piękne miasteczko łączące bogactwo i historyczną część wyspy (była kolonia portugalska co widoczne jest w architekturze wyspy i znajdujących się tam budowli). Chińczycy wyjeżdżają do Macao by uprawiać hazard, który jest zakazany w pozostałej części kraju. Na każdym kroku można zauważyć butiki wielkich światowych projektantów mody i wiele sklepów z biżuterią, które są w kontraście do urokliwych uliczek oddających kolonialny charakter wyspy. Odwiedzając Macao warto pójść do kasyna, które są niezwykle ekskluzywnymi miejscami stanowiąc miejsce rozrywki wielu turystów. Przyglądając się jednej z gier, dostałam możliwość wzięcia udziału w niej i obstawienia gry za chińczyka, który chciał przeznaczyć na ten cel ok 2000 $ Hongkońskich… Nie skorzystałam z propozycji i teraz żałujęJ Kto wie jakby potoczyła się dalsza część dnia. W kasynach obowiązuje absolutny zakaz fotografowania. Warto dodać, że podstawą gospodarki Macao jest właśnie hazard oraz turystyka.
Moja podróż życia trwała niecałe 20 dni. Podróżowaliśmy w sześć osób, a całość organizacyjnie spinał Rafi, który razem z Renią już wcześniej swoimi opowieściami przenosili mnie do tajskiego raju, a serwując phad thaia domowej roboty pokazywali, na co powinnam być gotowa podczas podróży.
PS Chińśka kuchnia wobec tajskiej w ogóle nie przypadła mi do gustu. Ci którzy mnie stają wiedzą, że miłośniczką mięs nie jestem.
PPS Podobał Wam się pierwszy artykuł? Zapraszamy do śledzenia naszego bloga będzie więcej